Bycie minimalistką wcale nie oznacza rezygnacji ze wszystkiego, co piękne czy ozdobne. Minimalizm to bardziej świadomy wybór niż sztywna reguła, dlatego każdy może interpretować go na własny sposób. Ja lubię prostotę w przestrzeni, ale jednocześnie uwielbiam dodatki, które podkreślają mój styl i charakter. Nie traktuję tego jako sprzeczności, lecz jako równowagę między funkcjonalnością a estetyką. Minimalizm nie musi oznaczać pustych ścian i jednej pary butów – chodzi raczej o brak nadmiaru i chaosu. Dodatki w moim życiu nie są przypadkowe, ale starannie dobrane, co sprawia, że nabierają większej wartości. Dzięki temu nie gromadzę rzeczy dla samego posiadania, tylko otaczam się tym, co naprawdę lubię.

Dalsza treść artykułu dostępna jest w subskrypcji STANDARD